wtorek, 4 kwietnia 2017

Trzynasta Strona - pisadło

Gdy początkującą magiczkę spotyka wreszcie zaszczyt dostania się pod skrzydła nauczyciela-maga, zostaje czymś więcej niż tylko jego uczennicą. W wielu kręgach używa się pojęcia "córka", ale to także nie oddaje pełnego charakteru jej nowej pozycji. Wszelkie obowiązki magiczne - domowe, urzędowe, organizacyjne (w tym nadzór lęgowy nad chochlikami weneckimi), którymi dotąd zajmował się mag lub jego służba, spadają właśnie na jej barki. W teorii ma to uczyć młode dziewczęta zaradności i wiązania życia z magią, ale w praktyce czasami potrafi przysporzyć nielada kłopotów...
Takim jest dla przykładu pilnowanie Trzynastych Stron w magicznych bibliotekach.
Dla wszystkich niezorientowanych - czarodziejskie księgi w niczym nie przypominają tych ludzkich, a już szczególnie w kwestii Trzynastych Stron. Są to, można powiedzieć, ich przysłowiowe rdzenie, fundamenty lub dusze - magiczna księga bez Trzynastej Strony jest albo pustą bezużyteczną stertą kurzu, albo po prostu stekiem bzdur. Innymi słowy - Trzynastych Stron nie da się zastąpić, choć one same są innego zdania. Jako beztroskie poszukiwaczki przygód Trzynaste Strony nie mają sobie równych. Praktycznie nie ma tygodnia, by nie wyfrunęły z miejsca swojego oryginalnego umieszczenia i nie poszukały przytulniejszego zakątka do zasiedlenia. Niekiedy zakątek ten oznacza inną książkę, którą jakaś krewniaczka zdążyła już opuścić... Oczywiście nie pozostaje to bez konsekwencji w postaci całkowitej zmiany sensu i przesłania rzeczonej lektury, która dla przykładu z "Traktatu o chorobach wilkołaków" staje się "Tryptykiem  wilczego chrobotka". Oczywiście nikt tak naprawdę nie ma ochoty poznawać tajemnic wilczych chrobotków... Może poza Wulfrykiem z Maldebo , który w marcu 1987 roku z ciekawości zajrzał do ksiażki o podobnym tytule i dostąpił wątpliwej przyjemności oglądania własnego mózgu w kolorze zielonym wypływającego uszami... Od tamtej pory wszyscy młodzi uczą się na jego... przykładzie. Jak widać, wiele z tych "zmutowanych" książek okazuje się "nieco" niebezpieczna i dlatego jednym z pierwszych zadań, jakich uczy się przyszłe czarodziejki, jest szybkie wykrywanie migracji Trzynastych stron i bezpieczne ich usuwanie zanim sprowadzą na kogoś jesień średniowiecza... Niestety młode magiczki także mają swoje słabości... Dla Miry były nimi właśnie książki - nieważne czy w swoich zmutowanych czy też poprawnych formach (choć trzeba przyznać, że odkąd jej brwi stanęły w ogniu od czytania "Feniksów w głębinach eliksiru z wielbłądziej kapusty" - powstałych w wyniku fuzji Trzynastych Stron z "Historii feniksów w krajach pustynnych" oraz "Zastosowania tradycyjnych warzyw w eliksirach wodnych", nieco ostrożniej podchodziła do wszelkich eksperymentów). Tego jedynego dnia jednak wszyscy byli rozleniwieni wiosennym słońcem... Sytuacja wymknęła się spod kontroli... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz