piątek, 7 kwietnia 2017

Złoty podział - pisadło

Ludzie dzielą się na tych, kochają gdy robi im się zdjęcia, tych którzy powtarzają, że ich nie lubią, ale koniec końców zawsze do nich pozują oraz tych, którzy ich szerze i bezkompromisowo nie cierpią... Jak na złość, to ci trzeci mają zawsze sposobność wychodzić na zdjęciach najgorzej, co oczywiście pogłębia jeszcze ich wojnę z aparatami...


Hmmmm... Właściwie można wyodrębnić jeszcze jeden rodzaj ludzi, jednak jest on na tyle rzadki, że częściej uznaje się go za tak zwany "margines błędu" niż faktyczną odrębną grupę. Nieuprzejmym byłoby całkowicie ich zignorować, jako że bohaterka opowiadania należała właśnie do tej nielicznej grupy cieszącej się opinią "przeszywających oczu". Ludzie z tej grupy mają wyjątkową zdolność pozwalającą sprawić, iż w czasie robienia zdjęcia prędzej zamrażają przemijającą chwilę niż najnowszy aparat. Ich spojrzenie jest zawsze czyste, zimne jak lód i ostre jak brzytwa, a jednocześnie spokojne jak toń jeziora i tak samo głębokie. Niewiele jest fotografii, na których można dostrzec to zjawisko, bo zazwyczaj nawet sam fotograf zostaje zahipnotyzowany i zapomina o celu swojego działania zamierając urzeczony, aż do momentu, gdy właściciel oczu nie uwolni go spod swego uroku opuszczeniem wzroku. 
Mówi się, że oczy te mają dar wciągania każdego, z każdego miejsca w czasie lub przestrzeni, o ile tylko Patrzący nawiąże kontakt. A nawet jeśli kogoś nie nęcą dalekie podróże, opłaca się znaleźć takie zdjęcie, choćby dla podmuchu wiatru jakie wywoła w opuszkach palców...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz