piątek, 4 sierpnia 2017

"ILLUMINAE" - podsumowanie książki

Dostałam. Otworzyłam. Zaczęłam czytać. Skończyłam czytać. Zamknęłam. Nadal nie mogę się otrząsnąć... Pierwszy raz spotkałam się z książką, w której historia ŻYJE na każdej wolnej powierzchni - w zasadzie cała ta książka JEST historią - tu nie ma "rozdziałów", "epilogów" - to skompletowany zbiór dokumentów: raportów misji, opisów nagrań z kamer, stenogramów rozmów, zapisów chatów i działań systemowych, notatek badawczych... Oddanych do naszej dyspozycji byśmy sami zbadali i odkryli PRAWDĘ o katastrofie. To nie takie proste, a - jak dowiadujemy się w miarę zagłębiania się w dzieło Grupy Illuminae - są ludzie, którzy zrobią wszystko, by nie wyszło na jaw to, co stało się naprawdę...


Tytuł: "Illuminae. Illuminae Folder_01"

Autor: Amie Kaufam & Jay Kristoff

Gatunek (wg mojej oceny): sf, romans, przygodowy, psychologiczny, tajemnica, tragedia, kosmiczny,

Podobne pozycje w moim repertuarze: 
- trudno przewidzieć, jak potoczy się dalej akcja, ale jeśli ktoś lubi podobnie charyzmatyczne postacie, jak główna bohaterka powinno mu się opłacić zajrzenie do trylogii "Niezgodna" Veroniki Roth lub trylogii "Legenda" Marie Lu, 



Fragment zapowiedzi: 

" Rok 2575. Kolejny zwykły dzień w kolonii Kerenza, założonej przez megakorporację KWU, by wydobywać rzadkie surowce. O poranku Kady Grant rzuca swojego chłopaka Ezrę Masona i postanawia, że już nigdy się do niego nie odezwie. Nie spodziewa się jednak, że za kilka godzin będzie świadkiem inwazji BeiTechu, która ją i tysiące innych osób pozbawi domu.

Tych, którym udało się przeżyć, ewakuują trzy statki kosmiczne: Alexander, Hypatia oraz Copernicus. Ściga je wrogi pancernik Lincoln. Jego zadaniem jest uciszyć świadków brutalnego ataku na planetę. Tymczasem na pokładzie Copernicusa rozprzestrzenia się śmiertelnie niebezpieczny wirus, a system sztucznej inteligencji sterujący Alexandrem staje się... największym wrogiem ocalałych.

Kady włamuje się do zaszyfrowanej pamięci statków i odkrywa przerażającą prawdę o wydarzeniach dziejących się na jej oczach. (...)"


Ogólna ocena: 5/5
- fabuła: 4,75/5
- postacie: 5/5
- świat przedstawiony/opisowość: 5/5
- prowadzenie akcji: 5/5

  MINUSY:

. - na początku zostajemy rzuceni na głęboką wodę i sami musimy się w we wszystkim połapać - multum nowych nazw i potencjalnie ważnych informacji, które sprawiły, że nieraz kartkowałam strony w przód i w tył, by przypomnieć sobie kim byli wspomniani bohaterowie,
- trochę naciągany motyw z użyciem "bomby logicznej" na wrogim statku - bardzo okrojone wyjaśnienie autorów, które po głębszej analizie nie trzyma się kupy...
 - program AI "wyegzaltowany emocjonalnie jak poeta młodopolski" - trudno to inaczej ująć lub opisać, jego osobowość bardzo narzuca się w trakcie czytania (co pewnie było zamysłem autorów, ale z zamysłem też można przesadzić) i utrudnia lekturę.


PLUSY:

 - wydanie - nie mogłoby być lepsze... moondrive po prostu stworzył nowe bóstwo, większość moli książkowych, które znam, już zaprojektowała własne ołtarzyki na półkach z książkami - brakuje tylko by oficjalnie uznali nas za religię (lub kult - jak kto woli)...
- mówię poważnie - samą obwolutę mogłabym oprawić w ramki, gdyby to nie pozbawiło mnie przyjemności podziwiania jak przepuszcza światło - cudo,
- wiele oryginalnych pomysłów na prezentację treści, jak już mówiłam: raporty z misji, screeny stron internetowych, archiwa chatów, notatki bohaterów, ale także nagromadzenie różnorodnych stylów graficznych w celu przedstawienia wrażeń dźwiękowych, a nawet emocji i stanów psychicznych (po ludzku - literki są wszędzie nigdzie i skaczą po kartkach jak astronauta w przestrzeni kosmicznej - to nie metafora!)
- świetnie poprowadzona, pędząca z prędkością pendolino akcja, od której nie sposób sie oderwać,
- czytelnik dosłownie żyje tym, co przeczyta na kartach tej książki - liczy się każda godzina meldunku, każdy emotikon, wielka/mała litera użyta w nazwie, ciągi przypadkowych kodów, przecinek postawiony lub nie - zwraca się uwagę na wszystko, bo strach COKOLWIEK przegapić,
- bogaty wątek miłosny, miejscami może podkoloryzowany, ale zrzucam to na ekstremalną sytuację, w której poznajemy bohaterów,
- poza tym postacie wydają się PRAWDZIWE, czy to pierwszoplanowe czy dalsze - nie poznajemy ich blisko, raczej fragmenty z ich przeszłości, ale czujemy, że to żywi, myślący ludzie, którzy mają swoje ambicje i indywidualne sposoby myślenia,
- książka jest w świetny sposób naładowana ich emocjami i rzuca się w tym różnorodność charakterów oraz reakcji na zagrożenie 
- ktoś zadbał nawet o to, by dane statystyczne itp wydawały się wiarygodne - zgodne z tym, co czytamy  (np. odsetek zarażonych maleje po tym jak ich liczba się uszczupla)
- piękne ilustracje/schematy - nie jest ich wiele i oczywiście są czarno-białe, ale obfitują w takie szczegóły, że nie sposób się oderwać...
- świetny zwrot akcji i zakończenie - przyznaję, że nie spodziewałam się go, a zazwyczaj udaje mi się przewidzieć takie rzeczy...<unosi szklankę z sokiem w geście uznania> ;)

PODSUMOWANIE:

Jak widać po powyższej "rozprawce" - ta książka naprawdę zawróciła mi w głowie. Mam nadzieję, że udało mi się Wam uzasadnić czemu. ;) Gorąco ją polecam i gwarantuję, że czegoś takiego jeszcze nie czytaliście!




6 komentarzy:

  1. Czuję się mega zainteresowana. Lubię zabiegi graficzne wspomagające akcje (dlatego pewnie tal lubię mangi), a tutaj wygląda że jest ich dużo. Zdecydowanie trzeba dopisać do listy "to read"

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam i chętnię poznam Twoją opinię!;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja nie kupuję tego całego hype'u na tę książkę. Fakt wydania jej w taki, a nie inny sposób, faktycznie jest oryginalny, ale... No cóż, to nie to, czego szukam w literaturze. Ja chcę dostać magię stworzoną za pomocą liter, słów, zdań... Niekoniecznie interesują mnie wydruki ze stron internetowych, raporty czy statystyki. Wydaje mi się, że wyrosłam i nie jarają mnie już takie "innowacje".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... Rozumiem co masz na myśli. Tego w tej książce nieco brakuje, ale jak to mówią - nie można mieć wszystkiego. Gdybym musiała więcej książek czytać w taki sposób, chyba szybko przestałoby mi się tak podobać, ale że ta jest jedyna w swoim rodzaju, to wszyscy podziwiają ją jako swego rodzaju odskocznię od tradycyjnego czytania... Wychodzi na to, że kochamy ją, bo jest wyjątkowa :D

      Usuń
    2. To prawda! Szczególnie, że gdyby tę historię zapisać w sposób tradycyjny, jako zwykłą powieść, podejrzewam, że wyszłaby z tego przeciętna młodzieżówka. Na to przynajmniej wskazują opisy fabuły. No cóż, oryginalna forma robi swoje. ^^

      Usuń