piątek, 17 marca 2017

Uwolnić orkkk... księżniczkę...- pisadło


Czemu nikomu nigdy nie przyszło do głowy, że może księżniczki tak naprawdę nie chcą być ratowane?

Była sobie kiedyś księżniczka, mieszkała w zamkniętej wieży (dawno zgubiła do niej klucz, ale to nic smok codziennie po zabawie podwoził ją na swoim grzbiecie do okna komnaty) w zamku oczywiście strzeżonym przez smoka. Wielu śmiałków przybywało, by dokonać tego szlachetnego czynu, jakim było oswobodzenie księżniczki (i bardzo dobrze, bo smok był bardzo głodny, a oni w swoich zbrojach byli w smaku bardzo podobni do gotowanych małży - w zamku trudno raczej o gotowane małże, a one bywają bardzo smaczne). Księżniczka przyciągała swych potencjalnych wybawców, smok ich zjadał, a po obiedzie zabierał ją na podniebne przejażdżki. No i wszyscy zadowoleni. Nawet polegli rycerze, bo cóż może być bardziej chwalebnego, niż śmierć w walce ze smokiem o wolność swej ukochanej? Inna sprawa, że wolność księżniczka zdobywała za każdym razem i to za sprawą smoka, a nie samozwańczych poszukiwaczy przygód... No cóż nikt nie powiedział, że każda historia ma tylko jeden punkt widzenia...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz