niedziela, 16 lipca 2017

"Dziecko Odyna" - podsumowanie książki

Czytałam tę książkę niemal miesiąc. Nie potrafiłam zmusić się, by po nią sięgnąć, ale, gdy już mi się udawało, nie byłam w stanie jej odłożyć... Fascynująca i odpychająca zarazem, jak mroczny sekret, których jest pełna... Macie siłę i odwagę, by do niej zajrzeć?
 



Tytuł:"Dziecko Odyna" - pierwsza część serii "Krucze pierścienie"

Autor: Siri Pettersen

Gatunek (wg mojej oceny): fantasy, przygodowe, romans, lekka dystopia, nawiązania do mitologii nordyckiej,

Podobne pozycje w moim repertuarze:
- seria "Era Pięciorga" Trudi Canavan - podobny motyw walki o władzę, sporu religijnego, oszustw wierzeniowych (tak bez spojlerów),
- "Bezimienna" Hanri Magali - może naciągane, ale motyw wyrzutka z innego świata jak najbardziej adekwatny, dużo bardziej niewinna i baśniowa, wręcz jak bajka dla dzieci, co nie oznacza, że nie posiada przekazu podobnego do tego, który odczytałam w "Dziecku Odyna"

Fragment zapowiedzi: 

"(...)  Wyobraź sobie, że brakuje ci czegoś, co mają wszyscy inni. Czegoś, co stanowi dowód na to, że należysz do tego świata. Czegoś tak ważnego, że bez tego jesteś nikim. Jesteś zarazą. Mitem. Człekiem. Dzikus z Północy kaleczy nożem niemowlę, by ukryć, że dziewczynka urodziła się bez ogona. Gnijący członek Rady desperacko walczy o to, by wywołać wojnę. Ubóstwiany syn z arystokratycznego rodu wyrzeka się własnego dziedzictwa i godzi mieczem w swoich. Mieszkańcy opuszczają swoje domy i gospodarstwa ze strachu przed istotami, których nikt nie widział od tysiąca lat. A rudowłosa, bezogoniasta dziewczyna ucieka, by ratować życie, i nie wie, że to wszystko dzieje się z jej powodu.(...)"


Ogólna ocena: 4/5

- fabuła: 4,5/5
- postacie: 4/5
- świat przedstawiony/opisowość: 3/5
- prowadzenie akcji: 3/5

MINUSY: 

- książka zaczyna się trochę bez odpowiedniego "kopa", przez co trudno było się w nią wciągnąć - już na samym początku autorka raczy nas wieloma statycznymi scenami, jednocześnie sugerując, co ma wydarzyć się potem - no kto by się nie niecierpliwił?
- także na pewnych odcinkach akcja ma nierówne tempo -  pędzi na przód bez chwili wytchnienia, by następnie wlec się jak żółw,
- dezorientowało wprowadzanie niektórych faktów - wydawało mi się, że przegapiłam coś podczas czytania, by za chwilę dowiedzieć się, że dopiero zostało to powiedziane,
- przewijający się cały czas motyw odciętego ogona - oryginalny, na pewno dobrze wykorzystany jako symbol, ale wprawiający momentami w konsternację...

PLUSY:                                                                                     

- oryginalna fabuła - autorka miała naprawdę dużo inspirujących pomysłów i nie wahała się wprowadzić ich w życie, dostajemy całkowicie nowy świat, a nie popularny ostatnio w książkach zbitek kilku powtarzających się motywów fantasy,
- bogaty motyw walki z zabobonami i propagandą religijną, choć nie tak dobry jak w "Erze Pięciorga",
- nawiązania do mitologii nordyckiej - trzeba przyznać, że nawet w szkolnych murach traktują ją mocno po macoszemu, skupiając się raczej na greckiej i rzymskiej, a szkoda... Aluzje w książce są może bardzo subtelne, ale dla miłośnika całkowicie do wyłapania i umilające lekturę,
- popularny teraz motyw dystopii - jestem koneserką tego tematu i muszę powiedzieć, że walka ze skorumpowaną władzą przebiegała tu bardziej płynnie i logicznie, niż w niejednej książce, która reklamuje się motywem dystopii na prawo i lewo...
- postacie nie są statyczne, nie nudzą się - widzimy ich rozwój, to jak konsekwencje ich decyzji kształtują je i zmieniają, dorastają, uczą się na własnych błędach,
- autorka, choć powoli, pozwala zmieniać się światowi przedstawionemu, trudny do zrealizowania i godny pochwały zabieg,
- wątek miłosny - niby kolejna nastoletnia książkowa miłość, rozwija się jednak wraz z bohaterami i umacnia, tworząc bardzo dojrzałą więź - i nie trzeba do tego milionów westchnień, nocnych schadzek i zabiegów naciąganych jak turyści na tureckim bazarze... ;)

 PODSUMOWANIE:

Szczerze mówiąc, mimo że książka ta liczy ponad 600 stron, każda z nich krzyczy do czytelnika "TO DOPIERO POCZĄTEK!". Czuję, że autorka zaprezentowała na razie przystawkę tej historii i zamierzam w najbliższym czasie przekonać się, jak smakuje główne danie...

2 komentarze:

  1. Chodziłam do szkół na wszystkich etapach edukacji (taaak, liceum też już skończone) i ani razu nie pojawiła się mitologia nordycka! A szkoda, bo jest niezwykle bogata i równie interesująca jak rzymska czy grecka. Swoją drogą, o mitologii słowiańskiej (tej z NASZYCH ziem!) w ciągu dwunastu lat edukacji miałam może dwie godziny na języku polskim... No cóż. Książka Siri Pettersen od dawna mnie intryguje (właściwie to cała trylogia), wczoraj zakupiłam sobie egzemplarz i nie mogę się doczekać czytania. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie! Też żałuję, że żaden nauczyciel nie podsunął mi takich książek, bo są równie bogate, co np. o mitologii greckiej, a tak trzeba było wszystkiego dowiadywać się samemu... Takie serie jak "Gobelin" Henrego Neffa czy "Magnus Chase" Ricka Riordana, są nadal stawiane w kącie...

      Usuń